+12
becool 21 lipca 2014 19:51
W drugi lipcowy weekend zamiast siedzieć w domu, postanowiliśmy zmienić nieco klimat - tym razem na włoski. Tak naprawdę wpis ten równie dobrze mógłby mieć tytuł „włoski mix” ze względu na ilość miejsc odwiedzonych w tym czasie;) Mimo, iż byliśmy już we Włoszech niejednokrotnie, polubiliśmy na tyle ten kraj, że jak pojawia się okazja, to nie potrafimy się oprzeć i chętnie tam wracamy. Czasem są to miejsca, które już odwiedziliśmy np. Rzym, a czasem nowe. Na ten weekend zdecydowaliśmy się na drugą opcję i postanowiliśmy odkryć nowe dla nas rejony tego pięknego kraju. Kupiliśmy bilety na trasę: Warszawa (WMI) –Bergamo – Warszawa (WMI), w międzyczasie udało nam się namówić znajomych na wyjazd i wyruszyliśmy w czteroosobowym składzie.



Praktycznie co chwila pojawiają się propozycje naprawdę tanich lotów do tego miasta , więc jako że weekendowa wycieczka okazała się totalnym strzałem w dziesiątkę, to pewnie jeszcze nie raz z nich skorzystamy.
Zaczynając od początku: lot do Bergamo linią Ryanair odbył się zgodnie z planem w piątek o godzinie 14 i już po niecałych dwóch godzinach dotknęliśmy włoskiej ziemi. Witamy w Bergamo!

Na lotnisku udajemy się do wypożyczalni samochodów. Fiat Panda 4x4 został naszym przyjacielem na następne dwa dni. Zdecydowaliśmy się na wypożyczenie auta, żeby jak najlepiej wykorzystać ten krótki czas. Myślę, iż był to dobry krok, bo mieliśmy dużo swobody, udało nam się też całkiem sporo zobaczyć, a plan wycieczki mógł dowolnie ewoluować;) Lotnisko w Bergamo jest naprawdę bardzo dobrze położone, dosłownie kilka minut jazdy samochodem i mogliśmy się znaleźć w centrum miasta. Pomimo, tego że nie zaplanowaliśmy tu dłużej zabawić, zdecydowaliśmy się zrobić pierwszy przystanek na naszej trasie. Okazało się, że zachowaliśmy się jak większość turystów, którzy traktują to miasto jako tranzyt w drodze do Mediolanu lub innych miejsc i totalnie go nie doceniliśmy. Bergamo ma jednak całkiem sporo do zaoferowania i bardzo pozytywnie nas zaskoczyło. Miasto można w zasadzie podzielić na dwie części: dolne miasto (Città Bassa) i górujące nad nim Stare Miasto (Città Alta). Ze względu na to, że mieliśmy w planach dalszą podróż tego dnia, postanowiliśmy od razu wjechać na górę i udać się do jednej z tamtejszych ristorante na obiad. Już sam wjazd był bardzo przyjemny, bo z góry roztaczała się piękna panorama miasta. Przystanęliśmy, więc na chwilę. Wkrótce potem znaleźliśmy się w miłej restauracji na Starym Mieście. Stanęliśmy przed trudnym wyborem: pizza czy makaron? ;) Ostatecznie wybór całej naszej czwórki padł na pizzę. Decyzja okazała się bardzo dobra. Z pełnymi brzuchami i w dobrym nastroju poszliśmy na zupełnie nieplanowany spacer po okolicy. Wąskie uliczki Starego Miasta w Bergamo mające typowo włoski klimat zrobiły na nas miłe wrażenie. W sumie nawet trochę żałowaliśmy, że nie uwzględniliśmy w ogóle tego miejsca w planach, bo z pewnością moglibyśmy spędzić tam znacznie więcej czasu. Z drugiej strony jednak, tak jak wspominałam na początku bilety lotnicze do Bergamo często pojawiają się w atrakcyjnych cenach, więc na pewno jeszcze tu zagościmy, a teraz wiemy że jednak warto!









Wieczór zaczął się zbliżać wielkimi krokami, a na nas czekała jeszcze całkiem długa trasa do pokonania. Po 2-3 godzinach spaceru w bardzo urokliwych okolicznościach, zdecydowaliśmy się ruszać dalej. Nasz cel to Genua. Dystans do pokonania - około 200km. Po wyjechaniu z Bergamo, wjeżdżamy na autostradę. Prosta trasa z w miarę zbliżania się do celu zmienia się w obfitującą w zakręty. Zaczyna robić się naprawdę ciekawie, do tego na horyzoncie widoki coraz piękniejsze. W nocy docieramy do miasta, w którym zarezerwowaliśmy hotel na kolejne dwie doby, i które staje się naszą bazą wypadową do dalszych wycieczek.

Następnego dnia decydujemy się wyjechać poza Genuę z zamiarem dotarcia do Cinque Terre. Droga sama w sobie sprawia nam niesamowitą frajdę. Widoki co jakiś czas zachęcają nas do tego, aby choć na chwilę przystanąć.







Po przejechaniu około 40 km, postanawiamy lekko naszą trasę zmodyfikować i zahaczyć o Portofino. Ta mała, urokliwa miejscowość jest podobno jedną z najbardziej ekskluzywnych miejscowości Włoskiej Riwiery. Znana jest przede wszystkim wśród gwiazd, które chętnie cumują tu swoje jachty. Przed wjazdem do Portofino zatrzymuje nas policja. Okazuje się, że nie wpuszczają do miasteczka, ponieważ nie ma wolnych miejsc parkingowych. Dopiero jak ktoś wyjedzie, ktoś inny może wjechać, w związku z czym musieliśmy chwilę poczekać na naszą kolej.



W końcu jak się udało, dojechaliśmy do parkingu – tam opłata 5,50 EUR/h. No cóż za luksus trzeba płacić. Zostawiliśmy samochód i poszliśmy cieszyć oczy lazurowym morzem, kolorowymi kamieniczkami, soczystą zielenią wokół i urokliwym portem.











Zdecydowanie warto było tu zajechać, choć na parę chwil.



W następnej części: dwie najbardziej znane miejscowości Cinque Terre oraz niezwykle malownicza dzielnica Genui – Boccadasse.

Zapraszam również na bloga: http://mamasaidbecool.blogspot.com/

Dodaj Komentarz